Koperta jest nabita, jednak bardzo miękka, co może znaczyć, że tytoń jest suchy. Nie myliłem się. Po otwarciu wydobywa się lekki zapach tytoniu, jednak bez szału. Czuć jakby aromatyzowany tytoń, taka trochę chemia. Niby American Blend, a nie ma takiego 'soczystego' aromatu. Tytoń ma barwę jasnobrazową, jest pocięty w długie nitki. I jest go naprawdę sporo w kopercie.
Ładuję porcję do zwijarki i uwaga, trzeba tutaj bardzo uważać, gdyż tytoń zbyt mocno się ubija i potem ciężko się taki wynalazek pali - trzeba mocno ciągnąć. Wyjątkowo używam bibułek Smoking Red, gdyż zielonych nie było w zaopatrzeniu. Jednak jest to to samo, z wyjątkiem ucietych rogów w Greenach. Nie mniej przejdźmy do konsumpcji.
W smaku jest...Bez smaku...Kompletnie nic nie czuć. Jakby lekko czuć jakieś perfumy, ale nie tego wymagamy od tytoniu. Gdzie smak American Blenda?? Do tego strasznie drapie w język i zostawia w paszczy takie uczucie nalotu, jakby niewidzialna jakaś maź poprzyklejała się do podniebienia. Ciężko się potem tego pozbyć.
Nie wiem, może dlatego, że był to ostatni egzemplarz tytoniu w sklepie, to trafił się jakiś przeterminowany, dlatego taki bez wyrazu. Chociaż akcyza tegoroczna 2018. Niestety, pierwszy Mac Baren, który nie trafił w moje gusta. Trochę szkoda, może ta seria 'for people' jest jakaś trefna, ale w każdym bądź razie nie będę testował więcej tytoni z tej nieszczęsnej serii.
Mac Baren for pepole Pink
Cena: 17,25 PLN (29.09.2018)
30 gram
Sporo go w kopercie
Jest suchy
Barwa jasnobrazowa
Niby American Blend
Bez smaku
Drapie w japie
Pozostawia nalot w gębie
Ocena: 2/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz